14 października wspomnienie świętej Małgorzaty Marii Alacoque

Św. Małgorzata Alacoque, którą wspominamy w Kościele 14 października, mocno ożywiła kult Serca Boga. Małgorzata wstąpiła do Zakonu Sióstr Nawiedzenia (wizytek) w Paray-le-Monial.
W prywatnych objawieniach doświadczała wizji związanych z tajemnicą Serca Jezusowego. Tłumaczem objawień św. Małgorzaty Marii Alacoque był jezuita Ojciec Józef ANDRASZ.

Oto fragment tłumaczenia pierwszego objawienia, zamieszczony w jej dziele pt.: Pamiętnik Duchowy św. Małgorzaty Marii Alacoque w tłumaczeniu z języka francuskiego, dokonanego przez jezuitę, ks. Józefa Andrasza w 1947 r. W numerze 53 czytamy:

"Pewnego razu znajdowałam się przed Najśw. Sakramentem (Było to 27 grudnia 1673 r.), mając nieco więcej wolnego czasu, bo zajęcia, które mi dawano, prawie mi go nie zostawiały, byłam cała przyodziana w tę boską obecność, ale tak mocno, że zapomniałam o sobie i o miejscu, gdzie się znajduję, i oddawałam się temu boskiemu Duchowi, wydając moje serce potędze jego miłości. Wtedy Pan sprawił, żem przez bardzo długi czas spoczywała na jego boskiej piersi i tam zaczął mi odsłaniać dziwy swojej miłości i niedające się wyjaśnić tajemnice jego Najśw. Serca, które dotąd trzymał w ukryciu przede mną, aż mi je teraz po raz pierwszy odsłonił. A uczynił to w sposób tak skuteczny i odczuwalny, że mi nie zostawił ani śladu wątpliwości o tym; dokonał tego przez skutki, jakie ta łaska wycisnęła we mnie; we mnie, która się przecież zawsze lękam, by nie ulec złudzeniu w tych sprawach, o których mówię, że się we mnie dzieją. I oto, jak mi się zdaje, tak się ta rzecz odbyła: Pan rzekł do mnie: - „Moje Boskie Serce gorzeje tak wielką miłością ku ludziom, a zwłaszcza ku tobie, że nie może już powstrzymać w sobie płomieni tej gorącej miłości, Musi je rozlać za twoim pośrednictwem i ukazać się ludziom, by ich ubogacić drogocennymi skarbami, które ci odsłaniam, a które zawierają łaski uświęcające i zbawienne, konieczne, by ich wydobyć z przepaści zatracenia. I dla wypełnienia tego wielkiego zamiaru wybrałem ciebie, jako przepaść niegodności i nieumiejętności, ażeby wszystko było wykonane przeze mnie. Potem zażądał mojego serca; prosiłam go, żeby je wziął; co też uczynił i zanurzył je w swoim uwielbienia godnym Sercu. I dał mi zobaczyć, jak w tym Sercu moje niby mała drobina trawiło się jako w ognisku gorejącym. Wyciągnąwszy je stamtąd jako płomień gorejący w kształcie serca, wstawił je na to miejsce, z którego je wziął, mówiąc do mnie: „Patrz, ukochana moja, oto kosztowny zadatek mojej miłości. On zawierać będzie w twoim boku małą iskierkę jej najżywszych płomieni, by ci służyć za serce i by cię trawić aż do ostatniej chwili. Jego żar nie wygaśnie i nie będziesz mogła znaleźć ochłody, jak tylko trochę przez upuszczenie krwi, które tak bardzo naznaczę krwią mojego krzyża, że przyniesie ci ono więcej uniżenia i cierpienia, aniżeli ulgi. Dlatego chcę, żebyś o to puszczanie krwi z prostotą prosiła, tak dlatego, żebyś praktykowała to, co macie przepisane, jak żeby ci dać pociechę rozlewania swej krwi na krzyżu upokorzeń. A jako znak, że wielka łaska, którą ci wyświadczyłem, nie jest bynajmniej urojeniem i że jest ona fundamentem tych wszystkich, które ci mam jeszcze wyświadczyć, to chociaż zamknąłem ranę twego boku, jednak ból stąd pozostanie ci na zawsze. A jeśli dotychczas używałaś tylko nazwy mej niewolnicy, odtąd daję ci nazwę umiłowanej uczennicy Najświętszego Serca mojego".

1jpg

2jpg

3jpg